[ Pobierz całość w formacie PDF ]

którzy pociągają za sznurki w Waszyngtonie. Gdy wyraziłem wątpliwość, szturchnął
mnie lekko w ramię i mrugnął okiem. Pewnie zna pani takie zachowania.
 Jak pan zareagował?
Goldman rozłożył ręce.
 Przecież wie pani, jak jest w stolicy. Każdy, kto obraca się w polityce, chce się
uważać za wpływowego. Znam kelnerów, którzy mają szersze wpływy od większości
z tych ludzi. Dziewięćdziesiąt dziewięć procent tego, co się tu dzieje, to bicie piany.
Lucy uśmiechnęła się.
 Kiedy ostatnio wizytował pan NAZL?
 Nigdy tam nie byłem.
 Nigdy?!
Goldman westchnął.
 Pani senator, w Stanach Zjednoczonych jest ponad sto trzydzieści ośrodków
w większym lub mniejszych stopniu objętych klauzulą tajności. A moja doba, tak samo
jak pani, liczy tylko dwadzieścia cztery godziny. Ostatnio znaczną ich część spędzam
na czytaniu raportów dotyczących napastowania seksualnego i innych naruszeń
kodeksu zachowania Sił Zbrojnych. Ostatnie wydarzenia w Białym Domu nie ułatwiają
139
mi pracy... Proszę zapomnieć, że to powiedziałem. Jak pani widzi, jestem całkowicie
szczery. A więc proszę mi zdradzić, co ma pani przeciwko Ravensburgowi.
 Uważam, że w ośrodku NAZL prowadzone są niezgodne z prawem, nieetyczne
i niebezpieczne badania, na które nikt oficjalnie nie wyraził zgody  powiedziała Lucy,
starannie ważąc słowa.
 Czy ma pani na to jakieś dowody?
 Jeszcze nie, ale być może wkrótce będę je miała. Rzecz polega na czym innym,
panie sekretarzu. Jeśli zdobędę takowe dowody, czy pociągnie to za sobą jakieś skutki,
czy zostanie zatuszowane tak jak wiele innych skandali?
Goldman odpowiedział bez wahania.  Jeśli dostarczy mi pani takie dowody, wezwę
wojskowy odrzutowiec i w ciągu kilku godzin będę, w Knoxville.
Lucy nie miała powodu mu nie wierzyć.
 Dziękuję  powiedziała wstając.  Czy tymczasem możemy zachować treść
naszej rozmowy w tajemnicy?
Goldman odprowadził ją do drzwi.
 Umowa stoi. Ja też po cichu zerknę do akt NAZL.
Zatrzymali się przy drzwiach.
 Czy mogę zwracać się do pani po imieniu?  spytał sekretarz.
 Sprawi mi pan przyjemność.
 Rozmawialiśmy o biciu piany w Waszyngtonie, ale jednego jestem pewien. Ralf
Ravensburg to bezwzględny człowiek. Proszę zachować ostrożność, Lucy.
Dotknęła dłonią jego ramienia.
 Dziękuję, Murry.
29
Słyszała wyjące syreny. W jej śnie zdawały się dalekie i słabe. Czuła ból rany.
Wiedziała, że nie znajdą jej na czas.
Wycie syreny zbliżyło się; Ruth poczuła, że ktoś potrząsa ją za ramię. Usłyszała
zaniepokojony głosy Lisy. Zbudziła się.
Odwróciła głowę. Przez tylną szybę widziała koguta błyskającego na dachu wozu
patrolowego.
 Przepraszam cię, Ruth  odezwała się Lisa.  Ledwie nacisnęłam pedał, a już
jechałam osiemdziesiąt. W tym samochodzie nie czuje się prędkości.
 Zjedz na pobocze. Ja będę z nimi rozmawiać.
 Przepraszam  powtórzyła Lisa z niepokojem.  Czy będziesz musiała pokazać
legitymację?
 Tak. Ale nie wiem jeszcze, co zrobić pózniej. To zależy od tych gliniarzy.
Zatrzymały się. Samochód policyjny stanął dziesięć metrów dalej. Czarny dodge
zwolnił nieco i przejechał; kierowcy lubią patrzeć, jak innym zdarza się tego rodzaju
nieszczęście.
Z wozu patrolowego wysiadł szpakowaty policjant w średnim wieku.
 Czy minęłyśmy granicę stanu?  spytała Ruth.
 Tak, jakieś dziesięć minut temu, na pomoc od Bristol  odparła Lisa.  Mamy
wysiąść?
 Nie, zaczekaj.
Ruth opuściła szybą w oknie.
Policjant stanął dwa metry od samochodu. Powoli przyglądał się mustangowi,
kiwając z uznaniem głową.
 Który rocznik?  spytał zaciągając, jak przystało na Południowca.
 Siedemdziesiąty czwarty  odpowiedziała Ruth.  Wtedy ograniczenie było do
stu dziesięciu kilometrów na godzinę.
 Fakt  potwierdził policjant i uśmiechnął się przelotnie.  Ale to było dawno,
a panie jechały ponad sto trzydzieści. Widzę nowojorskie numery rejestracyjne. Dokąd
to tak pędzimy?
Ruth podjęła decyzję.
 Jestem funkcjonariuszem policji, tak jak pan. I powiem od razu, że prowadzę
pewną sprawę.
141
Mężczyzna w mgnieniu oka spoważniał.
 Tutaj w Tennessee?
 Powiedzmy.
 Ma pani zezwolenie?
Ruth westchnęła.
 To dłuższa historia.
Policjant cofnął się i spojrzał na partnera, który od razu wysiadł z wozu. Miał
niewiele ponad dwadzieścia lat. Rozpiął kaburę pistoletu.
 Proszę wysiąść powoli, stanąć do mnie tyłem, z rękami na dachu samochodu
 polecił starszy policjant.
Młodszy przesunął się o kilka kroków w prawo, żeby mieć obie zatrzymane na linii
strzału. Ruth i Lisa spełniły rozkaz. Ruth trzymała torebkę na ramieniu.
 Obie jesteście policjantkami?
 Nie, tylko ja.
 Nowy Jork?
 Tak.
 Numer komendy?
 Osiemnaście.
 Nazwisko dowódcy?
 Buckley... Kapitan Harold Buckley.
 Wie, że pani tu jest?
 Nie... O to właśnie chodzi.
Cisza trwała wieki.
 Ma pani przy sobie broń?
 Tak.
 Jakiego typu?
 Ruger super blackhawk 357.
 Gdzie?
 W torebce.
Usłyszała, że policjant podchodzi bliżej. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • exclamation.htw.pl